Rządowa koalicja Liberalnych, Socjalistów i Zielonych zwlekała z obietnicą legalizacji konopi indyjskich.
Saara i Nadrenia-Palatynat mogą odetchnąć z ulgą, ponieważ rząd Luksemburga po prostu nie chce się zmobilizować. Zniknęła wielka obawa niemieckich sąsiadów, że przy 135-kilometrowej granicy z Wielkim Księstwem wkrótce będą panowały warunki podobne do wojen narkotykowych, jak np. linia demarkacyjna z Holandią.
Na prośbę Saarländischer Rundfunk, rząd Luksemburga wydał ogłoszenie, że wdrożenie legalizacji konopi indyjskich obiecanej w kampanii wyborczej w 2018 roku zajmie co najmniej dwa lata. Projekt ustawy nie jest jeszcze gotowy, ale pracuje nad nim grupa robocza Ministerstwa Zdrowia i Sprawiedliwości. Koncepcja ta ma zostać przedłożona rządowi do dalszej oceny na początku 2020 roku.
Podstawowym celem legalizacji konopi indyjskich jest przywiązywanie szczególnej wagi do profilaktyki i edukacji oraz zagwarantowanie państwowej kontroli jakości. Rząd podkreśla, że ścisły harmonogram ma drugorzędne znaczenie, ponieważ wszystkie aspekty uwalniania konopi indyjskich wymagają uważnego rozważenia.
Dopiero po uzyskaniu zadowalających odpowiedzi na wszystkie otwarte pytania, rządząca koalicja Liberalnych, Socjalistów i Zielonych zgodzi się sformułować projekt ustawy i przedstawić go Parlamentowi do głosowania.
Stopień, w jakim rządowi uda się wdrożyć szeroko zapowiedziane uwolnienie marihuany przed końcem okresu legislacyjnego, jest więc jeszcze zapisany w gwiazdach – ku uciesze niemieckich, prohibicjonistycznych polityków.
